To, co dziś jest rzeczywistością, wczoraj było nierealnym marzeniem. — Paulo Coelho



To, co dziś jest rzeczywistością, wczoraj było nierealnym marzeniem. — Paulo Coelho







niedziela, 23 stycznia 2011

Zmagania poświąteczne.

Zabierałam się do tego, jak do jeża... Do uprzatnięcia dekoracji świątecznych, oczywiście. Za oknem przez chwilę zrobiło się wiosennie, spod śniegu listki wychyliły szalone hiacynty i tak narobiły mi ochoty na wiosenne klimaty, że postanowiłam :zmiana dekoracji ! Ale to wcale nie takie proste... W okresie przedświątecznym dostaję jakiegoś pomieszania rozumu i ciągle mi mało: wianków, stroików i innych. Córka twierdzi, ze przed Bożym Narodzeniem "włącza mi się barok" i coś w tym rzeczywiście jest. Uwielbiam te święta! Czekam na nie przez cały rok z utęsknieniem. Potrafię w czerwcu kupić Basi sukienkę, bo widzę już, jak siada w niej do wigilijnego stołu.Ze spacerów do lasu targam róznego rodzaju korzenie, patyki, bo akurat wpada mi pomysł na krzywą choinkę, albo stroik na parapet. Najczęściej i tak giną mi z oczu w czeluściach pudeł z "przydasiami" i odkrywam je w takich momentach, jak wczorajszy dzień - przy rozbieraniu dekoracji. No cóż, może w przyszłym roku te wizje zrealizuję.( Jak nie zapomnę, o co mi chodziło). Produkuje masę innych rzeczy i wtykam je we wszystkie możliwe miejsca, z łazienkami włącznie. I to jest fajne. Gorzej, kiedy trzeba to wszystko rozmontować, zdecydować co do przyszłorocznego recyclingu, co do kosza, a co schować w niezmienionej postaci.Część zostaje jako podstawa do wiosennych aranżacji. Np. taki
Znikną bombki, szyszki i amarylisy, a w ich miejsce pojawią się kolorowe wiosenne kwiaty, potem dorzucimy przepiórcze jajeczka, świece w żółtym kolorze i na Wielkanoc jak znalazł. Podstawą następnej metamorfozy bądzie wianek z winorośli, który w tym roku "robił " za podłaźniczkę.Usunęłam jemiołę, czerwone kokardki, aniołki i szklane dzwoneczki. Na wielkanoc pomiędzy zwoje wianka poutykam gałązki bukszpanu i zawieszę jajka ażurowe. Super bedą wyglądać zawieszone w przestrzeni...
No właśnie, tak wygląda to moje sprzątanie dekoracji.Zamiast szast prast i po bólu, to biorę coś do ręki i od razu coś mi świta, odkładam robotę i lecę sprawdzić, czy mam wszystko, co potrzebne do zrealizowania wizji. A zanim odkopię potrzebne elementy, muszę przekopać tonę kartonów, uklnę się przy tym jak szewc, bo przecież pamiętam, że gdzieś to było! Nic to!, jak mawiał Pan Wołodyjowski. Jeszcze chwilka, jeszcze momencik i bedzie pracownia z szafkami, półkami, regałami, koszami i innymi pojemnikami. Wreszcie wszystko bedzie widoczne i w zasięgu ręki. A na razie.... Do choinki jeszcze nie doszłam :) Ale wczoraj spadł śnieg, więc już tak głupio nie wygląda na tle zaśnieżonego okna. Do Wielkanocy dam radę...

2 komentarze:

  1. Witaj!
    Oj, jak ja dobrze znam to, o czym piszesz:-)
    Zanim cokolwiek wyrzucę, muszę to pięć razy obejrzeć z każdej strony;-)))
    A jeśli chodzi o pomysły, które uciekają, to proponuję notes i zapisywanie.
    Ja tak robię od jakiegoś czasu.
    Bo rzeczywiście, podczas rozmontowywania dekoracji wiele nowych pomysłów przychodzi do głowy.
    Niestety uciekają po jakimś czasie.
    Notesik sprawdza się świetnie.
    Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedziny u mnie.
    Udanego i twórczego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jak miło:)Florentynko! Oczywiście notes świetna sprawa, dopóki nie zapomnę, gdzie go wetknęłam:)))))
    Twoją stronkę oglądałam juz od jakiegoś czasu, ale komentowanie jako "gość" jakoś tak... Jakbym wstydziła sie przyznac do samej siebie. Teraz powoli konstruuję bloga , zapraszam do komentowania, kiedy w końcu powrzucam moją radosną twórczość ogrodowo- kwiatową. Wszystkie uwagi doświadczonej koleżanki będą bardzo cenne. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń